wpis z 12 lut 2017

9 - Ból serca
Tak naprawdę każdy ból, który odczuwamy – jaki by nie był – pochodzi z serca. Jakkolwiek byśmy nie podeszli do serca – czy to jako do organu fizycznego czy czegoś wirtualnego – jest to najważniejsza część naszej Duszy. Serce to taki sensor, który bierze do siebie wszystko, chłonie, a potem z tym funkcjonuje. A my razem z nim. Dużo się o tym pisze i mówi – po czym zapomina. Ludzie, którzy weszli na ścieżkę rozwoju wcześniej czy później dochodzą do problemu serca. Okazuje się, że z jakiegoś powodu nie jesteśmy w stanie otworzyć swojego serca, mówić z poziomu serca, rozumieć z poziomu serca, działać z poziomu serca i wreszcie myśleć z poziomu serca. Bo co to tak naprawdę oznacza? Prawdziwe współczucie, bezinteresowność, życzliwość, empatię, pomoc. Wszyscy to wiemy, ale czy jesteśmy w stanie według tych kilku prostych elementów funkcjonować?
Kiedy to przyszło do mnie, to zaczęłam się zastanawiać: ale o co chodzi? Nie umiem kochać? Jak to nie umiem? Przecież umiem. Okazało się, że nie o taką miłość chodzi. Tak naprawdę to my wszelkie potrzebne nam wskazówki dostaliśmy, tylko o tym zapominamy. Pewne hasła czy zdania brzmią jak frazesy i nie zastanawiamy się nad nimi. Ale co tak naprawdę znaczy: kochaj bliźniego swego jak siebie samego? Dzisiaj, kiedy mam większą świadomość zdaję sobie sprawę, że to jedno zdanie otwiera drzwi do raju na ziemi.
Wszelkie zło powstaje z braku miłości. To właśnie nieumiejętność prawdziwego kochania siebie oraz drugiego człowieka jest przyczyną wszystkich problemów na ziemi. Brzmi to może śmiesznie i banalnie, no bo wielka filozofia w kochaniu. Moja droga do własnego serca nie skończyła się. Mam nadzieję, że jestem już chociaż w jej drugiej połowie.
Na początku w ogóle nie wiedziałam, że taki problem mam. Po spotkaniu z kahunką dowiedziałam się, że jestem oddzielona od swojego ciała. (Ale że co???) Okazało się, że nie jestem z nim zespolona, jestem jakby obok, jest dla mnie opakowaniem, no trudno, skoro już musi być to niech jest. Nie mówiłam swoim głosem, miałam twardy brzuch i zamknięte serce. Tak to było w 2013. Zaczęła się moja praca nad połączeniem ciała z duchem, mi.in. warsztaty soul body fusion, afirmacje, uważność i kolejne spotkanie z kahunką Arapatą. Sukces na tym polu osiągnęłam. Pod jednym z moich zdjęć z 2017 roku, "patrząc" po swojemu napisała: "Strong voice, open heart, soft belly .... amazingly beautiful sister ” Ale do odczuwania miłości i okazywania jej w pełni była jeszcze długa droga, która trwa po dziś dzień.
Szukałam odpowiedzi na pytania, co to znaczy pokochać siebie, jak to zrobić? Okazało się, że nie jest to takie proste. Są na ten temat książki, w których są ćwiczenia, ale efekty mnie nie zadowalały. Ja musiałam znaleźć własną drogę, własny sposób i metodę. Poza tym ja nie lubię czekać. To dla mnie strata czasu. W desperacji zaczęłam zadawać pytania wprost do Góry. Dostałam odpowiedź. Tak jasny i czysty przekaz, że aż mnie zamurowało: TRAKTUJ SIEBIE TAK, JAK OSOBĘ, KTÓRĄ KOCHASZ – dosłownie. Uderzysz się w nogę, pociesz się, zamiast przeklinać, czujesz się źle, obejmij się ramionami i powiedz sobie kilka czułych słów, nie mów o sobie źle itp. Proste.
Jeśli chcesz, aby coś zmieniło się w twoim życiu, zmień siebie. Naprawdę. Nic innego nie jest potrzebne, no i nie ma innej drogi. Ja podjęłam tę decyzję z głębi serca, z potrzeby Duszy. Usłyszałam głos i poszłam za nim. Każdy z nas ma swoją drogę i każdy z nas słyszy ten głos. Kiedy jesteśmy gotowi rzeczy same zaczynają się dziać wokół nas i niewidzialna ścieżka prowadzi nas ku celowi.
Wciąż mam w sobie jeszcze jakieś blokady, wciąż czegoś nie widzę i nie wiem, ale za to mam pewność, że idę swoją drogą. Jak to mówimy w naszym świecie i języku: rzeczy się czyszczą. Z kawałka zaniedbanej, zarośniętej chwastami i błotnymi kałużami ziemi można zrobić skrawek raju. Potrzeba na to czasu, cierpliwości, wytrwałości i miłości. No właśnie – miłości. Serce, w którym jest ból z powodu braku miłości, traum czy też odrzucenia nie jest dobrym przewodnikiem. Trudno w nim o odwagę i wiarę w siebie. To dlatego nie wiemy dokąd iść, czego tak naprawdę chcemy, co da nam szczęście. Dopóki nie pozbędziemy się tych balastów, będzie nas ono prowadziło ku temu wszystkiemu, co w nim trzymamy. W życiu wygląda to tak, że spotykamy ludzi, którzy nas ranią, bo wciąż sami siebie ranimy, partnera, który sprawia nam ból, związek jest problematyczny, cierpimy, a w końcu odchodzimy, bądź to nas ktoś porzuca. I potem historia się powtarza.
To błędne koło można zatrzymać. Każdy z nas ma siłę w sobie, aby powiedzieć: stop, dość tego. Trzeba zawalczyć o miłość najpierw do samego siebie, a potem to, co na zewnątrz zacznie się układać zgodnie z Prawem Przyciągania. Bo nie ma innej drogi. Wszystkie odpowiedzi są w nas, można nauczyć się słuchać siebie i znaleźć je, a czyste serce to najlepsza busola, która nigdy nie pozwoli ci zejść z twojej ścieżki.
Opublikowany:
Blog
Zostaw komentarz